Panie Januszu, w jednym z wywiadów wspomniał pan, że czekolada dla cukiernika jest jak złoto czy diamenty dla jubilera. Janusz Profus: Zgadza się, bo czekolada to bardzo cenny surowiec w cukiernictwie. Mąka, masło czy cukier to stosunkowo tanie składniki – w porównaniu z tymi produktami czekolada jest wielokrotnie droższa.
Zbiór pytań i odpowiedzi związanych z czekoladą. Czy czekolada jest wegetariańska/wegańska? Sprawa jest bardziej skomplikowana, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Wegańska czekolada nie tylko nie będzie zawierać produktów odzwierzęcych typu mleko, ale również powinna być zrobiona z cukru w procesie produkcji którego nie używano węgla kostnego do jego wybielenia. Problem dotyczy głównie cukru trzcinowego w czekoladach wyprodukowanych w USA – jeśli nie jest organiczny, do jego produkcji mógł być użyty węgiel kostny. Cukier pozyskiwany z buraków nie jest już filtrowany w ten sposób. Szukając czekolad wegańskich, ciekawe propozycje znajdziesz w ofercie austriackiego Zottera (wybrane produkty) czy Georgia Ramon (wybrane produkty). Szukając laktoowowegetariańskich, wystarczy pominąć szaleństwa typu Zotter ze skwarkami bekonu. -> Sprawdź ofertę wegańskich czekolad w sklepie Sekretów Czekolady. Czy czekolada jest alergenem? Czekolada jako taka nie jest alergenem, ale może je zawierać – bezpośrednio w recepturze produktu (np. czekolada mleczna lub czekolada z orzechami) lub małe ilości wynikające z używania jednej linii produkcyjnej do produkcji czekolad o zupełnie różnych składach. Najpopularniejsze – orzechy, orzeszki ziemne, mleko i soję (w postaci emulgatora, lecytyny sojowej). Raczej nie możemy mówić o występowaniu alergii na kakao – w większości przypadków wnikliwa diagnoza wyjaśni, że alergenem jest jednak inny składnik, czasem – nie podany na opakowaniu, np. mleko, naturalnie zawarta w ziarnach kakao teobromina, 2-Fenyloetyloamina czy kofeina. Jeśli masz alergie pokarmowe na składniki które mogą występować w czekoladzie, pamiętaj o wnikliwym czytaniu etykiet – list składników i list alergenów. Dla własnego bezpieczeństwa “może zawierać śladowe ilości” czytaj jako “prawdopodobnie zawiera”. Nie ufaj jednak do końca informacjom na etykiecie – w Stanach Zjednoczonych rządowa kontrola znalazła mleko w wielu gorzkich czekoladach, które nie deklarowały go na opakowaniu. Jeśli szukasz produktów bez mleka – wybierz np. ciemne czekolady od Chocolat Bonnat, produkowane na innych liniach produkcyjnych niż te zawierające mleko. Podobnie tylko czekolada z orzechami będzie u Bonnat zawierać orzechy. Czy czekolada jest bezglutenowa? Nie każda. Jeśli nie tolerujesz glutenu, wybieraj czekolady oznaczone odpowiednim symbolem lub napisem. Bezglutenowe są czekolady Amedei i Domori – w tym np. linia Domori CHACAO. Czekolady bezglutenowe znajdziesz też w ofercie Blanxarta. Czy są czekolady bez alergenów? W sklepie Sekretów alergenów nie ma w tabliczkach Bonnat zrobionych bez orzechów i mleka (bo do tych Bonnat ma oddzielne linie produkcyjne). Warto przyjrzeć się również markom Willie’s Cacao czy Kuna. Czy czekolada mleczna powinna mieć w składzie mleko w proszku? Czekolada bardzo nie lubi wody, dlatego do produkcji czekolady mlecznej nie można użyć zwykłego płynnego mleka! Na liście składników mlecznej czekolady znajdziesz zazwyczaj pełne lub odtłuszczone mleko w proszku. Czy są czekolady bez oleju palmowego? W sklepie Sekretów Czekolady zebraliśmy wyłącznie tabliczki zrobione:– bez oleju palmowego ani polirycynooleinianu poliglicerolu– od ziarna do tabliczki (czyli zaczynając nie od roztopienia kupnej kuwertury, a od prażenia ziaren kakao!)– bez tłuszczów roślinnych innych niż masło kakaowe (bo niestety zgodnie z prawem unijnym można do czekolady dodać do 5% innych tłuszczów)

Jako że J.D. Gross z chili to jedna z moich ulubionych czekolad, wiedziałam, że drugi - niektórym pewnie nie do przejścia - duet smakowy również przypadnie mi do gustu. J.D. Gross Ekwador 56 % z solą morską to ciemna ciemna czekolada o zawartości 56 % kakao arriba z Ekwadoru z solą morską. Od razu po rozchyleniu papierka poczułam

W komentarzach do poprzedniego wpisu padło bardzo ważne pytanie odnośnie tego, co tak na prawdę w to moje postanowienie bezsłodyczowe się wlicza. Gdy się nad tym zastanowiłam postanowiłam poświęcić na to osobny post, który będę aktualizować, gdybym o czymś zapomniała :) Dodatkowo zachęcam do zadawania pytań w komentarzach! :) Lista czerwona- czego kategorycznie nie jadam! -ciast sklepowych i domowych również -ciasteczek różnego rodzaju pakowanych, jak i tych "na wagę" -tortów -czekolad, batonów, wafelków - rafaello i tego typu pralin, czekoladek -przekładanych andrutów -rogalików -ciasteczek "zbożowych" (powinny nazywać się "cukrowe" :D) -żelek -ptasiego mleczka -pączków, słodkich bułek, z nadzieniem, bułek maślanych -landrynek, cukierków, lizaków, lentilek -draży, rodzynek w czekoladzie, orzechów w czekoladzie -skittle's, m&m's, mamby -płatków smakowych typu czekoladowe, karmelowe -lodów -precli w czekoladzie -galaretek pseudo owocowych z proszku -budyniu i kisielu z proszku oraz tego typu deserów -puddingów -dżemów, marmolad, powideł, konfitur (niedomowych i z niepotrzebnymi dodatkami) -mleka smakowego Lista pomarańczowa- to, co jem, ale rzadko! -słodkich, owocowych jogurtów, serków itp. - bardzo rzadko -wafle ryżowe - bardzo rzadko -biały cukier - praktycznie wcale -owoce kandyzowane- zdarza się, ale nie polecam -miódLista zielona- czyli produkty, które jem, czasem nawet codziennie! -owoce świeże, mrożone i suszone -lody zrobione w domu- a właściwie sorbet lub crunch- czyli mrożone owoce bez dodatków -orzeszki- to nie słodycze, ale piszę, bo czasem są wątpliwości ;) Ogólnie to wszystko zależy od składu danego produktu - zawsze czytam etykietę :) Jeden z kolejnych postów poświęcę na opisanie mojej oraz innych metod pożegnania się z nimi, zapraszam! Przeczytaj: Jak nie jeść słodyczy ponad 4 lata
Czekolada mleczna z orzechami laskowymi: Cukier, mleko pełne proszek, masło kakaowe, miazga kakaowa, orzech laskowy 10%, emulgator (lecytyna sojowa). Minimum 32% masy kakaowej (czekolada mleczna). Informacje o alergenach: Alergeny podano pogrubioną czcionką. Ponadto wszystkie produkty mogą również zawierać mleko, gluten, jajka, orzeszki Też sądzę, że prostym działaniem tego nie da się zrobić i musi tu być zastosowany układ jest bardzo prosta i powinieneś się połapać. Zresztą jak chcesz to zrobię ci to z początku wyznaczasz sobie niewiadome. Z zadania wynika, że:y – cena batonux – cena czekoladyTeraz układasz równania. Mają one postać:Marek kupił 5 czekolad, czyli pierwszym członem równania będzie [b]5x[/b], oraz cztery batony więc zgodnie z tym co ustaliliśmy na początku to będzie 4y. Pierwsze równanie będzie miało postać:5x + 4y = 19Kasia kupiła natomiast cztery czekolady, a więc [b]4x[/b] dodać do tego pięć batonów [b]5y[/b]. Równanie będzie miało postać:4x + 5y = zapisujesz te równania jedno pod drugim i spinasz klamrą „{„5x + 4y = 194x + 5y = 17Następnie dolne równanie „Kasi” mnożysz przez (-4) by uzyskać przeciwne znaki do równania Marka, które mnożysz przez + 4y = 19 /*54x + 5y = 17 /*(-4)Z tego mnożenia otrzymujesz:25x + 20y = 95-16x – 20y = -68Tak przekształcone równania dodajesz do siebie:25x + 20y = 95-16x-20y = -689x = 27Teraz obie strony prostego równania dzielisz przez = 27 /9Przez co otrzymujesz:X = 3Teraz podstawiasz tą wartość do równania Marka i obliczasz równanie z jedną + 4y = 195*3 + 4y = 1915 + 4y = 194y = 19 – 154y = 4 /4y = 1Zatem Czekolada kosztowała 3 złote, a baton 1 złoty. Prostszego sposobu nie znam na rozwiązanie tego zadania.
Sprawdzian 2016 szóstoklasisty [ODPOWIEDZI, ARKUSZE CKE] KS, KAEF, AB. 5 kwietnia 2016, 13:16. Sprawdzian 2016 szóstoklasisty [ODPOWIEDZI, ARKUSZE CKE] Waldemar Wylegalski. Zobacz galerię (27
Są pięknie xD Opakowane są bardzo starannie i sterylnie, wręcz pozamykane na świat, gdzie każda czekolada jest zapatulona sreberkiem. Tradycyjne czekoladki są porozdzielane od siebie i wyglądają perfekcyjnie. Idealne- pomyślałam. Rozczepione by się nie pobrudzić, kieszonkowe i urocze... Czego chcieć więcej? Może smaku? :) Są pakowane po 6 kostek i są typowo produkowane pod pedantów, którzy lubią mieć wszystko schludnie i przejrzyście, by móc się rozkoszować się nie tylko smakiem, ale i wyglądem czekolady- Bez jakiegokolwiek łamania i brudzenia. Takie mini wersje to dla mnie raj, bo każdego smaku mogę spróbować naraz i porównać, a w dodatku kogoś poczęstować kostką, albo nawet dwoma :D Nie różnią się z wyglądu prawie wcale oprócz wyrodnej trilogii. Trzy są w mlecznym jasnym alpejskim kolorze, który pewne stanowi ich kluczowy składnik lub po prostu polewę :) Alpejska mleczna czekolada mleczna Mleczna nie różni się niczym w wyglądzie od pozostałych. Jest w standardowym alpejskim kolorze mlecznym. Matowo, ale połyskuje. W środku jest zbita i cała mleczna, bez żadnych niespodziewajek. Pachnie słodko, mlecznie, delikatnie, ale specyficznie alpejską nutą czekolady. Bardzo cukrowo-ulepkowo. W smaku jest słodziutka i mocno mleczna. Rozpuszcza się trochę wolno, ale mułowato znaczy muliście (sama już się gubię w moich neologizmach :) Ale nie jak milka, która zaraz robi istne bajoro kremu z czekolady, tylko trzeba się wysilić i ją głaskać językiem. Ona w tym czasie niespiesznie uwalnia swój smak i maziowość. Tylko oporna jest do prawie samego końca. Bo zostaje w stałej konsystencji, jedynie po bokach rozpuszczając krem. Fajnie kremowa i charakterystycznie przesłodzona jak alpejskie czekolady :) W prawdzie brakuje jej do milki i ma specyficzny swój posmak cukru, ale w porównaniu do tej rzezi co umieściłam poniżej, jest to niebo, a ziemia. Jeżeli ktoś nie lubi jak mu się z czekolady ciapa robi zanim ją do buzi włoży, a kocha słodkie, to ta słodkość jest właśnie dla niego. Do końca rozpuszczania jest raczej stałej struktury tylko dokoła obkleja podniebienie i język. Jak się gryzie to jest miękka, plastelinowata, a po poszatkowaniu zębami robi przyjemny kremik lub owo bajoro :D Po rozpuszczeniu i pogryzieniu również zawsze mam wrażenie, że czekolada ma głębszy smak. Tutaj akurat posmak mleczności. Naprawdę jest bardzo smaczna i mogę już wyznać, że smakowała mi najbardziej z całej rodzinki. Polecam dla czekoladoholików :) Dla dzieci z mlekiem (z posmakiem) Owa kinderka, którą parę osób mi zachwalało, jest porządnie oblaną czekoladą w jasnym mlecznym kolorze. W środku jest nadzienie, a raczej zbity i wysuszony krem, który się sypie. Ma żółtawą poświatę, a nie kolor mleka. Prawie wcale nie pachnie, chociaż niuchałam i niuchałam... Ale jeżeli już porządnie się zaciągniemy, że aż się nam zakręci w głowie to znikomo mlecznie i alpejską czekoladą. Mimo to naprawdę nie czuć tego zapachu i wydaje mi się, że już od tego dotlenienia mózgu w końcu cokolwiek poczułam :) W smaku mleczna czekolada wydawała mi się znacznie słodsza niż w orzechowej... O wiele bardziej przesłodzona, która wręcz szybciutko się topiła... Ale kurde... (cdn.) Error :x Tutaj właśnie w tym miejscu coś zaczęło mi nie pasić, że wykrzywiłam twarz w nieznacznym grymasie... Sprawdzałam po tym fakcie trzy razy datę ważności... Nie wiem co się zadziało, ale 2 smaki z 5 miały dziwny posmak... Czegoś nieświeżego... Mało nie wykitowałam. Wkurzyłam się i mimo wszystko opisałam te dwie czekolady, ale coś mnie drgnęło by spróbować jeszcze raz jednego smaku z tym defektem, czy każda czekolada z pod tego rodzaju ma taką nutę, czy tylko mnie się trafiły felerne egzemplarze. Po ponownym spróbowaniu trikolady okazało się, że smakuje już bez owego dziwactwa! Okej wszystko fajnie i pięknie, miałam popsute dwie sztuki... tyle, że te dwie czekolady co miały ten obleśny posmak, kupowane były w osobnych miejscach! Zdurniałam i napisałam do Schogettena, niestety mnie zignorował. W takim razie udostępniam wam moje zacne uczucia z jedzenia tych wybitnych okazów! Czasami jestem sobie winna przechowywaniem czegoś za długo i w niekoniecznie dobrych warunkach, ale te czekolady akurat miały 2 miesiące przed przedawnieniem i leżały sobie spokojnie w chłodnym miejscu. W każdym razie zwierzeń dosyć tylko wracam do opisywania dalej: (ostrzegam zawsze recenzuję jedząc, przez co zwykle smaki odtwarzam w czasie teraźniejszym i przeżywam je z Wami jednocześnie, więc proszę się nie śmiać jak moja opinia ma zabarwienie emocjonalne xD)... (cd.) Ale kurde... ten smak posmak... Pomiędzy tą słodkością... (spojrzałam na siostrę, która nieco zbladła) to był posmak starego jedzenia... albo gorzej, jak ropa (tak ta z ciała). O matko... ten cukier nawet tego nie tłamsi,! Ten cukier wręcz pogarsza sprawę. (Aga, hej opanuj się... Och, lecz tylko tak trudno gdy siostra obok mnie pluje na mój dywan >.< ... spokojnie opisuj dalej jak gdyby nic...). Mleczne nadzienie zbite i tłuste, jak sztuczny krem, bardzo podrabiany i chemiczny. W dodatku śliskawy i proszkowy... O matko jedna! Fuj! A ble! Mdły jak tłuszcz mlekiem doprawiony! Jak się rozpuszcza to najpierw całkiem fajna mleczność, a dalej pierwiastek obrzydliwości gdzie szaly goryczy dopełnia tłusty, ale suchy krem! Łeee... Błagam Was nie dajcie tego dzieciom! Miękkie jak się gryzie, ale nadzienie rodem z najtańszych czekolad z półki podpisanej ,,połowa ceny". Nie poczułam ani grama przyjemności. Tłusty pseudo krem z obrzydliwym posmakiem. Chyba się pochlastam opakowaniem :< Jogutowo-truskawkowa (bez posmaku) Truskawka wydaje się bielsza w odcieniu kremu, ale jest napiegowna różowo i rozmazana nieco tym kolorem. Wydaje się zbita, a jednocześnie sucha bo się kruszy mocno i rozciapanie. Truskawka pachnie sztucznawie, słodkim proszkiem podobnie jak praliny Mister Rony- słodko-chemicznie truskawkowo, gdzie nuta mleczności gdzieś zanika przy tym wszystkim. W smaku mimo wszystko jest mleczna, identyczna jak w pełnowymiarowej czekoladzie- Słodka, ulepkowa, bagienkowa, ale bez posmaku! Hurra! :D Przesłodzona, trochę sztucznawa, ale smaczna. Szybko się rozpuszcza, ale dla niektórych może być przesłodzona. Nadzienie w konsystencji jest trochę: suchawe i proszkowe. W smaku mocno kwaskowate. Mają kwaśne gumowe drobinki, z przejaskrawionym smakiem truskawki. Mają nadzienie o smaku przesłodzonego jogurtu doprawionego cytryną, o posmaku truskawkowym. Sztuczne i nienaturalne nadzienie, gdzie nie podoba mi się jego struktura. Mulasta alpejska czekolada rozpuszcza się stanowiąc kontrast do kwaskowatego i orzeźwiającego, świeżego wnętrza. Kwaśność jak w kwasku cytrynowym podobnie podkręca smak jogurtowego wnętrza. Nie jest to czekolada, którą bym kupiła kiedykolwiek ponownie dla samej siebie, ale innym w prezencie i owszem. Gdybym miała opisać czekoladę to w mniej więcej taki sposób: Alpejska mleczna czekolada z nadzieniem kwaskowo-jogurtowym z posmakiem sztucznych truskawek lub cukierków. Uwaga w czekoladzie mogą znaleźć się składowe ilości chemiczności :) Alpejska, mleczna czekolada mleczna z orzechami (bez posmaku) Orzechowa ma multum drobniutkich i pociachanych kawałeczków orzechów w zbitej czekoladzie. Oj czuje, że to będzie upierdliwe doświadczenie! Pachnie mniej niż zwykle, ładnie mlecznie-orzechowo- skromniej jak milka. Czekolada mleczna nie rozpuszcza się za szybko, wolniej od tej z Mondelez, ale w przyzwoitym tempie. Nie przypomina mi w strukturze tych dwóch polew z czekolad nadziewanych, które rozpuszczały się w trymiga, tylko tą pierwszą całkowicie mleczną bez zbędnych dodatków. Dalej bagienkowo, mulisto, ale mniej niż inne. Jest mleczna w smaku bardzo, ale nie przesłodzona w takim stopniu jak milka. Choć co prawda mają podobny posmak (alpejskości) i lekko sztucznawy, (za pewne przez słodkość). Orzechy są niezłe! Chrupkie, prażone i smakują pysznie przypieczeniem. Nadają pysznego laskowego smaku oraz komponują się spójnie z rozpływającym się wnętrzem pozostawiając prażone kawałeczki... Jak się gryzie całkiem miększa choć osobiście bardziej mi smakuje jak ssiemy, ale pod koniec atakujemy zębami... Robi się takie fajne bagienko <3 Mleczność miesza się z prażeniem orzechowym, gdzie nie ma goryczki. Mleczna, smaczna czekolada, trochę sztucznawa, ale mniej to przeszkadza jak w milce. Polecam :) Niestety tutaj pozytywny akcent się kończy gdyż teraz nastąpi drugi smak ,,dziwnej" czekolady... Ja niestety czułam co się świętuje, bo siostra zaczęła niemalże skomleć jak ją wpakowała do ust :D Tutaj relację mimo wszystko okroiłam, bo nie potrafię być wredna... Ale sedno zostawiłam i tak dosadne. W trakcie recenzji przy tym smaku chciałam iść do łazienki, a siostra posądziła mnie, że chce iść do kibla wymiotować xD (Ale chyba po prostu nie chciała bym pozostawiła ją samą z tym czymś :) Opiszę wrażenia z owym posmakiem i drugiej tej samej czekolady, którą odkupił mi papo na ponowne spróbowanie. Dziękuję! Trilogia (przed- z posmakiem, po- bez) Trikolada rożni się od pozostałych tym, że ma dwie warstwy; jedną jaśniejszą w kolorze sinego, bladziutkiego (rozmlecznionego) cappuccino, a na spodzie ową mleczną. Ma niby kropeczki, ale one wtopiły (albo utopiły w czekoladzie) i raczej ich nie widać. Tri pachnie mocniej kakaem dla dzieci, leciutko znikomo orzechowo, a w tle subtelnie białą czekoladą, ale słodko. Ogólnie mało pachną. Da się łatwo oddzielić nożykiem białawą warstwę od brązowej. W konsystencji rozpływa się szybciej... Ooo... matko... pierwsza warstwa ,,owa biała" jest bardziej słodka zdecydowanie. Silnie śmietankowa i sztucznawa, (wręcz o wiele bardziej). Mimo to robi muliste bagienko. Chrupie pomiędzy jakiś dziwny krokant coś jak wysuszone małe kawałeczki krówki. Dolna część ma ogólnie posmak orzechowy... Jest ciekawie bagienkowa rozpływa się najbardziej podobnie jak milka. W smaku jest mleczno-orzechowa; ma mocny posmak laskowy i jest o mniej słodsza, ale też chemiczna. Niestety ma potwornie dziwny posmak sztuczności (naprawdę szkoda bo pyszna z początku się wydawała, ale jak smak już się przeje... horror). Całe kostki szybko i kremowo mulaście się rozpuszczały, gdzie biała czekolada miesza się z z mleczno-orzechową nutą. Krokant pomiędzy chrupie, jak kawałki cukru, jedynie co mnie męczyło to ten przerażający okropny posmak ropy..., który nasilał się z każdym miligramem. Okropny posmak zepsutego jedzenia, brrrr... nie mogę, to jest tak obrzydliwe... Niby taka dobra, ale ten posmak, obleśny! Fuuu... Spieprzam! Totalnie jak ropa w gardle! Nieeee! Albo jak zepsuta śmietana- ale bardziej ropa. Obleśne!!! Jeżeli ktoś nie będzie zagłębiał to spoko nie poczuje za bardzo, albo mimowolnie odstawi. Niestety ja czułam, siostra czuła i aż się nią zachłysnęłyśmy.... (Tutaj wystawiłabym im ocenę 2+, ale papo odkupił jej winy). Podejście drugie xDD Szybko się rozpuszcza, znacznie szybciej od mlecznej wręcz natychmiast na zamówienie. Jest mocno mleczna, przesłodzona- przejaskrawienie docukrzona, śmietankowa i kremowa. Fajnie chrupie, jakby pokruszonymi krówkami lub suchym karmelem. Ciemniejsza smakuje kakaowo-orzechowo. Rozpływa się troszkę mniej i jest mniej słodka. Jest to całkiem dobry mleczno-kakaowo-orzechowy posmak, ale dominuje tutaj głównie to pierwsze. Czekoladki są niezwykle słodkie, obłędnie się rozpuszczają robiąc błotko; mulista i rozpływa się jak krem. Świetnie komponują się te smaki, ale potwornie zasładza od białej wierzchniej czekolady. Tak szybko się rozpuszcza, że nie idzie jej nawet pogryźć; jest bardzo miękka. Jest naprawdę bardzo smaczna, ale jadłam ją cały czas z zaciśniętym żołądkiem bo miałam uraz. Do czego mogłabym się przyczepić? Za małą ilością tych drobinek, przesłodzenie, zbyt ciapowatą konsystencję.... i ten stres i traumę co mogły mi oszczędzić w tej pierwszej tabliczce. Ogólnie podsumowując wiem, że te czekolady są smaczne i, że pewnie gdybym dała drugą szansę tej ,,kinderkowej" wyżej bym ją oceniła. Niestety przykre kiedy ktoś nie raczy wytłumaczyć co i jak, że już sama nie zamierzałam jej odkupować. Mimo wszystko do tej pory się miotam czy dobrze, że wstawiłam tą recenzję... ale zawsze myślałam, że to klient jest najważniejszy, teraz widzę, że nie :< Czy polecam? muszę odreagować, a wtedy może Wam powiem :) (Dobra minęło od tego czasu z ok. 1,5 miesiąca, ale to nadal za mało...). Wam kiedyś też coś takiego się przydażyło? Weście mnie pocieszcie :3
Zazwyczaj jego zawartość nie przekracza 33 proc. Biała czekolada powstała w 1930 roku. czekolada różowa - inaczej rubinowa, powstaje z ziaren kakaowca rubinowego, cukru i mleka. Jest naturalna, pozbawiona sztucznych barwników czy aromatów. W smaku można wyczuć jagody, czekolada jest kremowa, delikatna.
Dawka smiertelna wynosi 10 g kofeiny. Ile trzeba zjesc czekolad aby zazyc dawke Madzik: Dawka smiertelna wynosi 10 g kofeiny. Ile trzeba zjesc czekolad aby zazyc dawke smiertelna jesli 1 czekolada o masie 100 g zawiera 23 mg kofeiny? 8 cze 21:58 Nienor: 1mg=0,001g 23mg=0,023g 10 Żeby zażyć 10g kofeiny trzeba zjeść n=≈434,8 dawek zawartych w czekoladzie. 0,023 m=n*100g=4348g czekolady=4,348 kg 8 cze 22:06 Madzik: czyli to wychodza 43 tabliczki czekolady? 8 cze 22:23 Madzik: ale przeciez m=n*100g=43480g czekolady a nie 4348g 8 cze 22:32 pigor: ..., a więc niech x=? − szukana liczba czekolad, to z warunków zadania 23 mg=0,023 g kofeiny jest w 100g , czyli w 1−ej czekoladzie , zatem dawka śmiertelna 10g będzie w 100x gramach, czyli w x czekoladach , jeśli 100x10= 1000,023 ⇔ x10= 10,023 ⇔ x= 100,023 ⇔ ⇔ x= 435 czekolad trzeba byłoby zjeść aby "zejść" z tego świata . 8 cze 22:55 Nienor: Madzik ups, coś mi dzisiaj nie idzie dodawanie, odejmowanie i tym podobne. Tak to 43480 g czyli 434,80 czekolad. pigor ma to samo tylko po zaokrągleniu. 8 cze 22:58 Madzik: Nionor nic nie szkodzi, dziękuje Wam za pomoc! 8 cze 23:09 pigor: .., bo u mnie .... liczba czekolad x=435∊N , w tym jedna ... nie dojedzona w ilości 0,20*100g= 20%*100g= 20g= 15 jej część ... 8 cze 23:47 Nienor: Też miałam tak przybliżać, ale doszłam do wniosku, że nie słuszne to, bo delikwent nie jest w stanie dojść do 435 czekolady, bo wcześniej zdąży umrzeć od nadmiaru kofeiny w organiźmie 8 cze 23:58 pigor: ..., no tak też racja, tylko, że "rozwalona" (napoczęta − tu prawie zjedzona) czekolada to dla mnie tak jak cała czekolada i chyba o to autorowi zadania chodziło, choć mogę się mylić i w życiu nie oddałbym za to głowy . ... 9 cze 00:13
Staś kupił 5 czekolad po 1 zł 30 gr 3 Lizaki kupił po 80 gr koszt 5 czekolad; 5 x 130 = 650 koszt 3 lizaków; 3 x 80 = 240 Koszt razem; 2,40 + 6,50 = 8,90 Reszta; 10,00 - 8,90 = 1,10 Mam nadzieję że pomogłam :D 1bzSCB. 84 45 415 404 156 104 351 381 471

jesli 5 czekolad jest o 10